Kilka listopadowych dni spędzam na Pojezierzu Drawskim w Luboradzy. Pojechałam tam, aby praktykować jogę a także odpocząć w ciszy.
Moja “baza” to Dwór Pomorski. Dworek położony jest nad malowniczym rozlewiskiem w otoczeniu pięknej przyrody. Zafascynowały mnie jesienne liście z widocznym na nich szronem. Drobiazg, ale hipnotyzuje. Nie mogę się oprzeć i robię mnóstwo zdjęć.
Dwór pochodzi z 1903 roku. Cały obiekt jest umeblowany stylowymi, starannie odnowionymi meblami. Na terenie dworku znajduje się także oryginalny, działający piec chlebowy oraz wędzarnia, w której wędzi się mięsa, ryby. Niedaleko kuchni – ogródek ziołowy, a w nim także takie rarytasy jak trawa cytrynowa czy rukiew wodna.
Z dworku można wyruszyć na wspaniałe wycieczki po lesie. Ja codziennie pomiędzy sesjami jogi robiłam 10-kilometrowy spacer z kijkami.Trasa wokół jeziora jest bardzo malownicza, ciągnie się wzdłuż głębokich wąwozów. Piękna słoneczna pogoda zachęcała do wyjścia i aktywnego spędzania czasu. Niezwykle sympatyczni właściciele dworku także proponowali wspólne zwiedzanie okolicy, odkrywanie leśnych źródełek, śledzenie muflonów i zdrowe zmęczenie przy pokonywaniu kolejnych leśnych jarów. Z Luboradzy wybrałam się także do oddalonego o zaledwie kilkanaście kilometrów uzdrowiska Połczyn-Zdrój. Uzdrowisko po sezonie jest puste, nie zrobiło na mnie wielkiego wrażenia, dużo lepiej czułam się “w lesie”.
Osobna historia to pyszne wegetariańskie posiłki oraz kurs kuchni wegetariańskiej prowadzony przez Piotra Ważyńskiego. Piotr proponuje niebanalne połączenia smaków i ma wiele pomysłów, którymi chętnie się dzieli. Po powrocie do domu nadal przyrządzam wege jedzenie, nie jem mięsa ani nie piję mleka, i wcale za tym nie tęsknię. Z pobliskiej pasieki przywożę pyszne miody.
autor wpisu: Magda