Milenka wypoczywa nad morzem, jedziemy więc tylko we trójkę na rowerową wycieczkę do Gołańczy. Po drodze szukamy kilku skrzyneczek – szczegółów co do lokalizacji nie zdradzamy a zainteresowanych odsyłamy na geocaching.pl.
Wycieczkę rozpoczynamy w Wągrowcu i pierwszy postój robimy przy Grobowcu Keglów.
Była to rodzina pochodzenia szwedzkiego, przybyła do Polski za czasów Zygmunta III. Keglowie stali się częścią historii Wągrowca. W XVIII wieku do najznamienitszych mieszkańców miasta należał Konstanty Kegel, który kilkakrotnie sprawował godność burmistrza. W kolejnym pokoleniu Józef Kegel, dzięki korzystnemu małżeństwu, wszedł w posiadanie majątku w podwągrowieckim Durowie. W tej miejscowości zbudował dworek – obecnie stanowi on siedzibę Nadleśnictwa Durowo. W pobliżu dworku zbudowano wkrótce grobowiec, w którym dokonywano pochówku członków rodziny. Na cokole grobowca są obecnie umieszczone płyty nagrobne. Obok umieszczono w ubiegłym roku tablicę, upamiętniającą harcerzy walczących w tych rejonach w czasie drugiej wojny.
Następnie jedziemy przez Kopaszyn w kierunku Gołańczy, drogą wzdłuż pól kukurydzy. W Grylewie robimy postój w kasztanowej alei.
Odwiedzamy również dwa bunkry na trasie gołanieckich fortyfikacji. Wchodzimy do nich z latarką. W jednym ze schronów znajdujemy mnóstwo… dużych kolorowych motyli. Ciężko zgadnąć dlaczego zamieszkały akurat w tym bunkrze, ale było ich naprawdę sporo. W bunkrze słychać niesamowity szum motylich skrzydeł.
Mikołaj chętnie wchodzi do bunkrów. Przy drugim bunkrze pod Gołańczą jest miejsce gdzie można odpocząć, ławy i stoły oraz tablica z mapą okolicznych atrakcji, którą niestety jakiś “geniusz” zniszczył zaklejając punkty na mapie. Schronów w tych okolicach jest kilkanaście – zbudowane w 1939 roku, nigdy nie były one wykorzystane, a trzy z nich pozostały do dziś w stanie niezniszczonym.
W Gołańczy odwiedzamy XIV-wieczny zamek nad brzegiem jeziora Smolary, a raczej to co z niego pozostało – mury i wieżę. Według synka w ogóle nie przypomina to zamku (napatrzył się ostatnio na zupełnie inne zamki na Jurze…). Od ostatniego naszego pobytu kilka lat temu przybyło ogrodzenie, tablica.
Korzystając ze wskazówek na geocaching.pl jedziemy też do gołanieckiego lapidarium.
Są tu zgromadzone pozostałości odnalezionego cmentarza ewangelickiego, krzyże i tablice nagrobne. Większość grobów odnaleziono stosunkowo niedawno. Miejsce to ma udokumentować ślady protestanckiej religijności w Gołańczy i przypomnieć o pokojowym wspólnym życiu Polaków oraz Niemców wyznania katolickiego, ewangelickiego i żydowskiego do 1939 roku. Mimo iż odwiedzaliśmy wcześniej Gołańcz, nie mieliśmy pojęcia o istnieniu tego miejsca, i trafiliśmy tu tylko dzięki geocaching.pl. Lapidarium jest położone w lesie,wokół piękne porośnięte bluszczem drzewa. Miejsce ma swój urok… ale takich tabunów komarów jak tutaj dawno nie spotkaliśmy. Wyjeżdżamy pogryzieni jak nigdy.
Dzisiejsza trasa to niecałe 40 km. Przebiega ona częściowo przez drogi o dużym ruchu samochodowym, częściowo lasem po piachu, kocich łbach lub kamieniach. Przy okazji stwierdzamy, że stan poboczy również pozostawia bardzo wiele do życzenia. Mikołaj jednak przejechał całą drogę bez narzekania.