Zimowe 4000

Trzeci już raz jadę do Szwajcarii, by zdobywać alpejskie szczyty. Ten wyjazd ma mi jednak dostarczyć nowych wrażeń. Jadę w Alpy w lutym, mam zamiar przekonać się, jak wygląda zimowe zdobywanie czterotysięczników. Podczas ostatnich rodzinnych wakacji w Szwajcarii wybraliśmy się z dziećmi do schroniska Britannia Hütte. Wtedy przyjemność oglądania widoków odebrały nam chmury. Teraz jest okazja by ten rejon Alp Pennińskich poznać bliżej i z różnych perspektyw obejrzeć dokładniej. Wznoszą się tu dwa szczyty, których wysokość przekracza cztery tysiące metrów. To mierzący 4027 m n.p.m. Allalinhorn oraz jeszcze wyższy Strahlhorn – 4190 m n.p.m. Będą to główne cele naszej zimowej wyprawy.

Pomysłodawcą wyjazdu jest Kamil, który wynajął dużego Volkswagena i znalazł siedmiu chętnych na zimowe spacery po lodowcach. Do Szwajcarii jedziemy tradycyjnie przez Niemcy (doceniając ich bezpłatne autostrady) i Austrię (warto tam zatankować auto do pełna). Do kantonu Valais docieramy wjeżdżając w Realp na wagon platformę i dalej jadąc tunelem kolejowym wykutym we wnętrzu góry. W ten sposób omijamy nieprzejezdną zimą przełęcz Furka. Przed Saas-Fee zostawiamy auto na wielkim parkingu (po miasteczku mogą jeździć tylko pojazdy elektryczne) i wjeżdżamy kolejką Alpin Express do stacji Fellskin (2988 m n.p.m.).  Stamtąd w około godzinę dochodzimy do Britannia Hütte (3027 m n.p.m.). Jest o tyle łatwiej niż latem, że szlak skiturowy trawersuje zachodnią ścianę kotła i nie ma konieczności schodzenia sto metrów w dół, aż do jeziorek na jego dnie.

W ten sposób w niecałą dobę znalazłem się 1400 km od domu i 3000 metrów ponad poziomem morza. Widoki okolicznych szczytów w świetle zachodzącego słońca od razu zrekompensowały zmęczenie podróżą.

Britannia Hütte

Schron zimowy, będący fragmentem Britannia Hütte, to małe pomieszczenie zaopatrzone w piecyk, stół, dwie ławy i oczywiście prycze z kocami. Na dwóch piętrach jest miejsce dla dwunastu osób. Dzięki panelom solarnym pomieszczenie jest oświetlane. W nocy wraca do mnie znany już problem. Przesypiam tylko jakieś 3-4 godziny, po czym budzę się. Wykorzystuję ten fakt i robię nocne zdjęcia sprzed schroniska Britannia Hütte.

Tuż przy schronisku wznosi się Klein Allalin, szczyt o wysokości 3069 m n.p.m. Wcześnie rano wchodzę na niego, by lepiej obejrzeć okolicę. Podoba mi się, jak śnieg na szczytach Strahlhorn i Allalinhorn przybiera miodowe barwy.

Drugiego dnia w górach wypadałoby zadbać o aklimatyzację. Decydujemy się wybrać w kierunku widocznego w oddali Strahlhornu 4190 m n.p.m. Chcemy sprawdzić rodzaj śniegu, po którym przyjdzie nam się wspinać oraz ocenić ilość i rozmieszczenie szczelin na lodowcu. Wyruszamy dość późno, bo około dziewiątej. Sprzed schroniska widzimy niemal całą trasę na Strahlhorn. Tempo marszu mamy całkiem dobre. Śnieg jest dość zmrożony i idziemy w rakach niemal bez zapadania się. Słońce świeci mocno, okulary przeciwsłoneczne i krem z filtrem są niezbędne. 

Na początku drogi musimy zejść w dół jakieś sto metrów, zanim zaczniemy się wspinać w górę. Dłuższy czas wznosimy się bardzo powoli. Korzystając z zooma oglądam południową stronę szczytu Strahlhorn. Ta lodowa ściana robi wrażenie. Mam nadzieję, że droga z przełęczy jest łatwiejsza.

Na lodowcu Allalingletscher już z daleka widać duże szczeliny. Omijamy je bez większego problemu. Te drobniejsze, które mamy pod nogami są na szczęście przykryte warstwą zwartego śniegu.

Przełęcz Adlerpass

Kierujemy się na przełęcz Adlerpass (3785 m n.p.m.) Tzn chcemy do niej dojść, ale ona jakby ucieka przed nami. Za każdym razem, gdy myślimy, że przełęcz jest tuż, tuż, okazuje się że ciągle jesteśmy za nisko i musimy wspiąć się na kolejne lodowe wzniesienie. Podchodząc ku przełęczy mijamy imponujące ściany pękającego lodowca. Pod samą przełęczą wieje silny wiatr i jest już naprawdę zimno. Kryształki lodu są odrywane od lodowca i grubą warstwą pędzą w górę tnąc mocno po twarzy.

Gdy tylko wchodzimy na przełęcz, od razu chowamy się za kilkoma wielkimi głazami dla ochrony przed wichrem. Muszę poczekać aż wiatr nieco osłabnie, zanim obejrzę widoki na dolinę po drugiej stronie przełęczy. Przez kilka minut rozgrzewam zamarznięte dłonie. Zbyt późno zmieniłem rękawice na najcieplejsze i pozwoliłem, by wiatr wychłodził mi ręce. Kiedy w końcu mogę stanąć z aparatem na skraju przełęczy jestem oczarowany. Pod nami rozlewa się lodowiec Adlergletscher. Pięknie nad okolicą góruje Matterhorn (4478 m n.p.m.), ładnie też prezentują się Breithorn, Castor i Pollux.

Wejście na Strahlhorn

Miało to być wyjście aklimatyzacyjne, ale skoro wysokość nam nie dokucza, a do szczytu Strahlhorn mamy zaledwie 400 m, decydujemy się od razu zaatakować wierzchołek. Ciężkie plecaki zostawiamy pod skałami na przełęczy i na lekko ruszamy w kierunku szczytu. Idzie nam się dobrze, raki mocno trzymają na zmrożonym śniegu. Problemem jest tylko wiatr. Twarz osłaniam narciarskimi goglami oraz neoprenową maską. Mimo to w usta i nos ciągle wbijają mi się rozpędzone wiatrem lodowe igły. Droga ponad przełęczą jest szeroka i łagodnie wznosi się w górę. Tu też najwyraźniej widzimy szczeliny na lodowcu. Przekraczamy je bez problemu. Złudzeniem za to okazuje się wrażenie, że widzimy szczyt Strahlhorn. Musimy skierować się bardziej w lewo, by podejść na właściwy wierzchołek zwieńczony stalowym krzyżem.

Ostatnie metry to przejście bardzo wąską śnieżną granią. Dołączam do Tomka, Piotra i  Daniela, którzy szybciej wspięli się na Stralhorn. Teraz spokojnie rozglądam się wokół i robię zdjęcia do panoramy sferycznej.

Patrząc na zachód najbardziej rzucają się w oczy Rimpfischhorn (4199 m n.p.m.), Weisshorn (4506 m n.p.m.), Dent Blanche (4357 m n.p.m.) i Matterhorn (4478 m n.p.m.). Z tej perspektywy wyraźnie widać, jak Matterhorn dominuje nad otoczeniem, nie ma w pobliżu żadnego szczytu mogącego z nim konkurować urodą. Jeszcze pamiętam swoje emocje, gdy pół roku wcześniej wspinałem się na Matterhorn. Relację z wejścia umieściłem TUTAJ. Na lewo od słynnej piramidy Mattehornu dostrzegam w oddali Mont Blanc (4810 m n.p.m.)

Na południu dominuje masyw Monte Rosa z Duforspitze (4634 m n.p.m.), Zumsteinspitze (4563  m n.p.m.) i Signalkuppe (4554 m n.p.m.). Kolejne do podziwiania to Liskamm (4527 m n.p.m.), Castor (4223 m n.p.m.), Pollux (4092 m n.p.m.) i Breithorn (4164 m n.p.m.). Mam wrażenie, że właśnie Duforspitze z sąsiadami będą celem mojego następnego wyjazdu do Szwajcarii.

Na północy największe wrażenie robią Dom (4545 m n.p.m.) i stojący na pierwszym planie Allalinhorn (4027 m n.p.m.). Wypatrzeć też mogę szczyty, na których już byłem podczas wcześniejszych pobytów w Szwajcarii: Finsteraarhorn (4274 m n.p.m.) i Lagginhorn (4010 m n.p.m.)

Robię jeszcze pamiątkowe fotki przy krzyżu Łukaszowi i Tomkowi i zaczynam zejście ze szczytu.

Przez lodowiec z latarką

Jest już po siedemnastej godzinie, więc spieszymy się, by jeszcze w świetle dnia ominąć najbardziej pocięte szczelinami miejsca. Schodząc obserwuję ruch słońca na niebie. Gdy jestem na przełęczy na przełęczy Adlerpass, słońce świeci dokładnie nad wierzchołkiem Matterhornu. Wygląda to jakby na szczycie ustawiono mocny reflektor niczym na czubku latarni morskiej. Cała okolica zalewana jest złotą poświatą zachodzącego słońca.

Ostatni rzut oka na lodowce Findelgletscher oraz Gornergletscher i schodzimy z przełęczy. Korzystając z zapisywanej na bieżąco trasy gps łatwo wybieram drogę powrotną. Większość jej przejdę już w świetle latarki. Niebo jest bezchmurne i z czasem wypełnia się setkami gwiazd. Wracam jako przedostatni, z tyłu widzę Łukasza oświetlającego trasę czołówką. Najtrudniejsze okazuje się podejście pod schronisko, gdyż wspinając się w górę zapadam się po pas w śniegu. Cała trasa miała szesnaście kilometrów, do Britannia Hütte dochodzę grubo po dwudziestej pierwszej.

Mijający dzień okazał się bardzo udany. Słoneczna pogoda pozwoliła podziwiać piękny ośnieżony krajobraz, a dzięki dobrym warunkom na lodowcu mogłem zdobyć pierwszy zimowy czterotysięcznik. Mówi się, że apetyt rośnie w miarę jedzenia, na kolejny dzień planuję wejście na Allalinhorn ciekawą drogą przez Hohlaubgrat.



Podobne wpisy:

To już koniec wpisu! Podobał Ci się? Polub nas! Poleć znajomym! Skomentuj!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*
*
Website